Czyli o tym, co trudno zdefiniować, a łatwo odczuć
Autor: Paulina Jankowska – psycholog, psychoterapeuta
Klimat porozumiewania się – brzmi ciekawie i potocznie równocześnie, ale co to znaczy? Przede wszystkim pojęcie klimatu porozumiewania się odnosi się do społecznego pojmowania relacji międzyludzkich. Klimat nie jest czymś oczywistym, widocznym na pierwszy rzut oka. To raczej atmosfera wokół dwóch osób w kontekście ich wzajemnych relacji komunikacyjnych. Każda relacja ma swój własny klimat, niepowtarzalny i niemożliwy do odtworzenia z kimkolwiek innym. Z tego też powodu, kontakt z każdą drugą osobą jest nieco inny. Tracąc bliską osobę, nie możemy już nawiązać dosłownie takiej samej relacji (też pod względem komunikacyjnym) z kimkolwiek innym.
Dlaczego warto postarać się o zachowanie pozytywnej atmosfery komunikacji?
Pozytywna atmosfera komunikacyjna jest podstawowym aspektem sprzyjającym kontaktom międzyludzkim zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Badania przeprowadzone w 1992 i 1997 roku pokazują, że pracownicy są bardziej zaangażowani w pracę, jeżeli panuje w niej dobry klimat porozumiewania się. To, jaki klimat odczuwamy codziennie w miejscu pracy (gdzie spędzamy sporo czasu), silnie wpływa na nasze samopoczucie w pracy, satysfakcję z niej, a co za tym idzie – na wykonywanie obowiązków. Co więcej, im lepsza atmosfera panuje w firmie, tym mniejsza jest rotacja pracowników. Mimo tego, że klimat komunikacji między dwoma osobami jest trudny do odtworzenia z kimś innym, to atmosfera w danej organizacji pozostaje taka sama dla wszystkich pozostających w jej zasięgu. Tak samo dzieje się w przypadku relacji intymnych: przyjaźni i małżeństw. Badania udowodniły, że dobry klimat porozumiewania się jest podstawowym wskaźnikiem zadowolenia w małżeństwie. Mówi się o tym, że stosunek wypowiedzi pozytywnych do negatywnych w rozmowach par, które są szczęśliwe w związkach, wynosi 5:1, w przeciwieństwie do par w nieudanych związkach. Kiedy dwie osoby pozostają w relacji pełnej obaw i negatywnych odczuć, stosunek wypowiedzi pozytywnych i negatywnych jest podobny. Warto pamiętać jednak o tym, że nawet wypowiedzi na pierwszy rzut oka negatywne, wyśmiewające drugą osobę, np. „Ty baranie”, mogą być odbierane w dwojaki sposób (zastanów się, w jaki sposób w żartach nazywasz czasami najbliższe Ci osoby).
Jak powstaje klimat porozumiewania się?
Wydaje się, że klimat trudno stworzyć i o nim zapomnieć – przestać go pielęgnować. Taka też jest prawda, nie da się go raz na zawsze zbudować i przestać kontrolować. O klimat trzeba dbać, nadzorować to, co się z nim dzieje i odpowiednio reagować. Co sprzyja podtrzymywaniu pozytywnego klimatu porozumiewania się? Przede wszystkim wzajemne pozytywne relacje uczestników interakcji. Wszystko zależy od tego, jak cenimy siebie nawzajem, czy odczuwamy sympatię względem drugiej osoby, z którą rozmawiamy. Każda wiadomość, jaką sobie przekazujemy, ma wymiar relacyjny (każda wypowiedź jest elementem/potwierdzeniem tego, że jesteśmy w relacji). Porozumiewanie się aprobujące ma miejsce wtedy, kiedy przekazujemy sobie uznanie. Nie musimy robić tego wprost, wystarczy dać rozmówcy odczuć, że jest ważny. Jak to zrobić? Wystarczy dzielić się z nim informacjami, opowiadać o sobie czy pytać drugą osobę o różne kwestie. W skrócie – okazywać zainteresowanie. Przeciwieństwem jest porozumiewanie się dezaprobujące. Ono przedstawia negatywny stosunek słuchaczy, przede wszystkim poprzez brak szacunku do drugiej osoby.
Na zakończenie warto podkreślić, jak ważny jest klimat porozumiewania się. Jak istotne jest to, by w rozmowach prezentować otwartą postawę na drugą osobę, okazywać jej szacunek i sympatię. W ten sposób, za pośrednictwem aprobującego stylu porozumiewania się, można wiele zyskać w kontach interpersonalnych. Zarówno praca, jak i małżeństwo będzie bardziej satysfakcjonujące, kiedy postaramy się wspólnie dbać o pozytywną atmosferę, poprzez okazywanie sobie szacunku, podkreślając, jak ważne są nasze wspólne relacje.
Komunikacja w pigułce
Czyli od czego zacząć a gdzie skończyć, żeby się zrozumieć
Zacznijmy od początku. Zastanówmy się, czym jest komunikacja – co znaczy to popularne obecnie słowo? Aby łatwiej nam było zrozumieć, przyjrzyjmy się schematom, tak dokładnie opisywanym w literaturze. Najbardziej znany model komunikacji językowej został stworzony przez Romana Jakobsona, cenionego rosyjskiego językoznawcę. Badacz wyróżnił sześć ważnych elementów: nadawcę, komunikat, kontekst, kontakt, kod i odbiorcę. Ich współwystępowanie definiuje typową komunikację a jakiekolwiek przeszkody wpływają negatywnie na przebieg komunikacji. Jednak, co w praktyce oznacza każde z tych pojęć i jak wpływać na nie, aby osiągnąć jak najbardziej skuteczny poziom komunikacji? Dzisiaj się na tym skupimy.
Nadawca – od niego wszystko się zaczyna
Jest poniedziałek rano, przychodzisz do pracy i witasz się ze współpracownikami. Podchodzisz do Kasi – koleżanki z biurka obok, wyciągasz dłoń
i mówisz proste „Cześć”. Zaczynasz dialog, kierujesz komunikat do Kasi (odbiorcy). W tym wypadku mówimy o komunikacie werbalnym, ale równocześnie wyciągasz dłoń (gest), uśmiechasz się (mimika twarzy) a twój ton głosu świadczy o dobrym samopoczuciu. W ten sposób wysyłasz również pozawerbalne sygnały do drugiej osoby. Wysyłasz komunikaty. Co ważne, badania wskazują na przewagę znaczeniową tych niewerbalnych znaków. Słowa mają o wiele mniejsze znaczenie, są uzupełnieniem. Według różnych danych komunikat pozawerbalny stanowi od 50 do 97 procent wszystkich wysyłanych sygnałów. Myśląc w ten sposób, to o wiele mniej istotne, co mówimy. Ważne, jak mówimy!
Kontekst, czyli czy oboje mówimy o tym samym?
W tym wypadku nie musimy się zastanawiać. To typowa, codzienna sytuacja z pracy. Nie jest to moment zaskoczenia dla nas ani dla Kasi. Chyba, że coś się zmieniło. Jesteśmy na siebie obrażone. Coś takiego (lub zupełnie innego) może się również wydarzyć a co więcej – może dotyczyć tylko jednej ze stron. Wielokrotnie miałam wrażenie, że podczas „zwyczajnej” rozmowy ktoś zachowywał się nietypowo. Tak, jakby moje słowa nie były odbierane w sposób, w jaki ja bym planowała. Może warto poświęcić chwilę i zastanowić się, co takiego miało miejsce? Gdzie się rozbiegliśmy we wspólnym komunikowaniu?
Co w przypadku kontaktu?
Jeżeli kojarzy się Tobie z zaangażowaniem, to dobrze rozumiesz tę teorię. Właśnie chęć i otwartość do przyjmowania sygnałów od nadawcy jest tutaj kluczowa. Jeśli pisze smsy lub jest pochłonięta jakimkolwiek zadaniem, może zignorować Twoje słowa i gesty. Wtedy trudno mówić o dobrze przebiegającej komunikacji.
Nie obędzie się bez ujednoliconego kodu.
Jednak nawet, jeżeli Kasia nie odpowie to i tak zrozumie. Chyba, że nie mówi po polsku, ma trudności natury fizycznej ze słuchem lub specyficzne problemy natury psychicznej. Wtedy może po prostu nie odebrać wiadomości a wynika to z faktu posługiwania się innym kodem – innego używasz Ty, innego Kasia. Bez wątpienia taka rozmowa skazana jest na większe trudności. Chociaż jest w tym też nadzieja. Opieka nad niemowlęciem to dobry przykład. Dorosły i dziecko porozumiewają się inaczej, jeżeli zwrócimy uwagę na słowa a jednak rozumieją się, dzięki pozawerbalnym sygnałom. To zajmuje jakiś czas, trzeba się dostroić, ale ostatecznie mamy rozumieją, czego brakuje ich dziecku… Wbrew pozorom rozumieją swoje pociechy o wiele bardziej niż będzie to miało miejsce za kilkanaście lat w okresie dojrzewania.
Okazuje się, że w komunikacie pojawia się więcej elementów niż tylko nadawca i odbiorca. Między nimi są kwestie mogące utrudnić, jak i ułatwić im komunikację a wszystko zależy od okoliczności, byśmy powiedzieli od kontekstu. Warto pamiętać o tym na co dzień. Pamiętać, że tak jak dwoje osób, tak dwie grupy wyznające sprzeczne idee mogą porozumieć się tylko wtedy, kiedy mówią o tym samym, do siebie nawzajem i pozostają wciąż w kontakcie.
Konflikty
Czyli co nam daje kłótnia
Jesteś w związku? Masz bliskiego przyjaciela? Czy po prostu funkcjonujesz wśród innych ludzi? Jeżeli tak, to wiesz, czym są kłótnie. Wiesz, jakie to nieprzyjemne uczucie, kiedy masz naprawdę dość jakiegoś zachowania drugiej osoby, kiedy czujesz, że nie możesz tego dłużej tolerować… aż w końcu, kiedy druga osoba zupełnie nie rozumie Twojego punktu widzenia. Co masz na myśli? O co Ci chodzi? – pyta. Brzmi znajomo. W ten sposób wielu z nas przeżywa kłótnie. Bardzo tego nie lubimy, jest to ciężkie, męczące i nie wróży dobrze dla dalszych losów znajomości. Przynajmniej w ten sposób myśli wielu z nas, a prawda jest zupełnie inna.
Czy my wciąż musimy się kłócić?
Zadałeś/aś sobie kiedyś to pytanie? Może analizując ostatnią kłótnię z chłopakiem czy sprzeczkę z przyjaciółką zastanowiłaś się, czy te niemiłe sytuacje nie mogłyby zniknąć z Waszego życia. Może masz już dosyć tego, jak wykańczające są wasze konflikty. Jednak to, co teraz napiszę, jest najbardziej szczerą prawdą na temat kłótni: Nie da się ich całkowicie uniknąć. Nie ma sensu łudzić się, że można inaczej, że zawsze jest droga porozumienia wykluczająca kłótnię. To nie jest prawda, nie zawsze taka droga istnieje, a jeśli nawet, to nie w każdej sytuacji mamy do niej dostęp. Czasami trzeba się pokłócić, ponieważ jest to zdrowe dla naszej psychiki i, co równie ważne, dla naszej relacji z drugą osobą.
Konflikty funkcjonalne – źródło lekcji dla relacji
Konflikty bywają dobre, wartościowe i potrzebne. Wtedy wpływają na rozwój relacji, napędzają związek, zacieśniają więzi międzyludzkie. Wtedy konflikty są niemal pożądane (ale wiadomo, bez przesady). Dzięki takim sytuacjom relacja się rozwija, poznajemy drugą stronę coraz lepiej – mamy okazję zobaczyć, kto ile wytrzyma i jak zareaguje. Po prostu uczymy się siebie wzajemnie. Takie konflikty nazywane są przez uczonych konfliktami funkcjonalnymi. Nazwa, jak i charakter tych kłótni wynika z możliwości ich rozwiązania, a przez to kontynuacji znajomości na nieco wyższym poziomie. Pomyśl teraz, ile razy w Twoim życiu kłótnia okazała się zbawienna, zmieniła coś w relacji z drugą osobą, ubogaciła ją, a nawet przekształciła w o wiele bardziej szczerą więź. Tak naprawdę może być i wielu z nas coś takiego odczuło na własnym przykładzie.
Niestety, nie zawsze jest tak kolorowo
Gdyby wszystkie konflikty miały tak pozytywny wpływ na relację, to oprócz zdrowia i pomyślności życzylibyśmy ich sobie na święta. Tak nie jest. Istnieją również konflikty dysfunkcjonalne, konflikty mające w sobie bardzo dużo negatywnej energii. Są to sytuacje, kiedy dwie osoby nie potrafią się porozumieć i mimo prób nie zachodzą żadne zmiany. Te momenty graniczne sprawiają, że rezygnujemy z dalszej znajomości, rozwodzimy się czy odcinamy od reszty rodziny.
Kilka wyznaczników, czym różnią się konflikty funkcjonalne od dysfunkcjonalnych
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, jak bardzo różnią się stanowiska dwóch osób. Jeżeli mówimy o zupełnie przeciwnym zdaniu na jakiś temat, kiedy jedna strona pojmuje swoje stanowisko jako zupełnie dobre, a druga swój sprzeczny pogląd uważa za jedyny słuszny, to trudniej dojść do porozumienia niż w wypadku mniej skrajnych różnic. Mówimy tutaj o kryterium integracja a polaryzacja poglądów. W konfliktach funkcjonalnych partnerzy nie osądzają innej osoby w kategoriach „zły”, „nie ma racji”, a stawiają raczej na partnerskie podejście do sytuacji – myśli inaczej, a nie „gorzej” czy „lepiej”. Drugim wyznacznikiem jest podejście do kłótni jako do kooperacji lub opozycji. Podczas dysfunkcjonalnych sporów uczestnicy spoglądają na siebie jak na rywali, przeciwników. W związku z tym, wygrana jednej strony powoduje sromotną porażkę rywala. Nikt przecież nie lubi przegrywać. Starając się zyskać kosztem konfliktu, zwracajmy uwagę na to, że zależy nam na wspólnym sukcesie – na porozumieniu w danej sprawie. Stąd nie można walczyć przeciwko sobie, tylko wspólnie w celu złagodzenia konfliktu.
Mamy nadzieję, że ten krótki tekst pozwoli Ci inaczej spojrzeć na konflikty i wynikające z nich kłótnie. Pamiętaj, że nie zawsze musisz „wygrać”, a czasem nawet lepiej celowo się poddać, by osiągnąć coś o wiele ważniejszego – umocnienie relacji. Kłótnie będą się zdarzać zawsze, nawet w najlepiej dobranym związku czy wśród kochającej się rodziny. Nie bójmy się ich, a korzystajmy z tego, co niosą. Naprawdę warto.
Szum psychologiczny
Czyli dlaczego czasami po prostu nie słyszymy?
Zastanawiałeś się kiedyś, jak odróżnić słyszenie od słuchania? Te dwa słowa brzmią podobnie a jednak ich znaczenie jest zupełnie inne. Słyszenie to zjawisko biologiczne, umożliwiające po prostu odbieranie fal dźwiękowych. Jeżeli nie masz uszkodzonego aparatu słuchowego to jesteś kompetentny w tej dziedzinie… Przynajmniej z biologicznego punktu widzenia tak być powinno. Jednak, aby komunikować się z drugą osobą wymagane jest coś więcej. Do tego potrzebna jest rozwinięta umiejętność słuchania.
Słuchanie nie jest proste. Pozornie wydaje się, że wystarczy nic nie robić – słuchać i tylko słuchać. Rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana. W praktyce to aktywność wbrew wszystkim zewnętrznym i wewnętrznym przeszkodom. Za zjawisko hamujące docieranie do nas różnych komunikatów odpowiada szum w komunikacji interpersonalnej. Badacze – Golen i Hulbert wymieniają kilka barier utrudniających słuchanie.
Pierwsza bariera nazwana została przeciążeniem informacyjnym. Kiedy odbierasz zbyt dużo informacji Twój mózg nie ma możliwości ani skupienia uwagi na tak dużej ilości bodźców ani tym bardziej ich zapamiętania. Przez wiele godzin słuchasz radia, oglądasz telewizję a jeżdżąc komunikacją miejską (bez względu na chęci) jesteś świadkiem wielu rozmów. Miałeś kiedyś takie wrażenie, że wykonując dane zadanie w ogóle nie wiesz, o czym mówiono w radiu? A przecież w tle wciąż obecne były dźwięki! W tym momencie pojawia się właśnie rozmyślne a czasami zupełnie nieświadome „wyłączenie się” – „odcięcie” od innych, od całego zewnętrznego świata.
Kolejny powód, przez który nie zawsze docierają do nas informacje to szeroko rozumiane względy osobiste. Każdy z nas w danej chwili skupia się na tym, co dla niego najważniejsze. Począwszy od potrzeb fizjologicznych przez obecne zainteresowania aż do długofalowych celów. Zastanów się, czy będąc bardzo śpiącym lub niesamowicie głodnym, jesteś w stanie po prostu słuchać i rozumieć, co inni do Ciebie mówią? Tak samo w sytuacji dużego stresu, na przykład przed egzaminem czy wizytą u dentysty – wtedy również trudno skupić uwagę na mało istotnych (w danej chwili) pobocznych tematach. W tych ciężkich dla nas momentach oczywiście w pewien sposób słuchamy – ale nie odbieramy wiadomości.
Szybkość myślenia to dodatkowe utrudnienie. Wiedziałeś, że człowiek może usłyszeć do 600 słów na minutę? W praktyce ludzie wypowiadają mniej, od 100 do 140 słów na minutę – dzięki temu pozostaje przestrzeń by wsłuchać się we własne myśli. W tym czasie łatwo zagłębić się w treść innych myśli, zupełnie niezwiązanych z tematem rozmowy – „a co zjem na obiad? Może warto by było jednak dzisiaj posprzątać mieszanie? Bardzo ładna jest ta sukienka, powinnam sobie też taką kupić!” i wiele wiele innych. Sztuka polega na skupieniu uwagi na tym, co mówi do nas rozmówca. Najważniejsze, aby jak najbardziej zaangażować się w treść pochodzącą od nadawcy – a dzięki temu zredukować docierające do nas myśli.
Ostatni a równie poważny problem stanowi hałas. Odgłosy rozmów obok, mediów, reklam – te dźwięki z zewnątrz i te myśli w naszej głowie. To wszystko utrudnia odbiór komunikatu. Utrudnia lub nawet uniemożliwia. Przebywając w tłocznym miejscu o wiele trudniej jest rozmawiać. Tak samo prowadząc telefoniczne konwersacje wielu z nas preferuje oddalenie się od tłumu.
Słyszenie i słuchanie to dwie zupełnie inne umiejętności. Bez słyszenia nie moglibyśmy słuchać a jednak nawet dobrze rozwinięty aparat słuchu nie jest gwarancją udanej rozmowy. Te kwestie są o wiele bardziej skomplikowane, co potwierdza również ilość barier mogących potencjalnie utrudnić słuchanie. Każda z nich, choć ma odmienny charakter to równie skutecznie może uniemożliwiać efektywną wymianę myśli. Stąd też warto o tym pamiętać, wybierając miejsce planowanej rozmowy. Zadbajmy o to, żeby taka przestrzeń znajdowała się z dala od hałasów a równocześnie (co o wiele ważniejsze) przygotujmy sami siebie do kontrolowania innych myśli, celem pełnego zaangażowania w rozmowę.